Przeżyj lato jeszcze raz!
Lato się skończyło, ale kto powiedział, że nie można go jeszcze odrobinę przedłużyć? Najlepsze wspomnienia z wakacyjnych wojaży żyją rent free w naszych głowach, a social media pozwalają nam raz za razem odtwarzać momenty, których już nigdy nie zapomnimy. Nakładanie brokatowego make-upu na koncerty, szaleńcze biegi do barierek, śpiewanie na całe gardło bangerów, które zawojowały listy przebojów – to tylko ułamek przeżyć, które chcemy zachować dla siebie na zawsze. Cofnijmy się do nich raz jeszcze: do wyjątkowych muzycznych chwil, festiwalowych wrażeń i koncertowych emocji. Odpalcie playlistę Maybelline NY Music Stories 2025 i przypomnijcie sobie, jak dobre było to lato.
Wersow: od bangerów po ballady
Czy na scenie Maybelline NY Music Stories 2025 Wersow dowiozła jeden z najpopularniejszych letniaczków w Polsce? Owszem! "Santa Cruz" na żywo to zupełnie inna liga: imprezowy klimat numeru rozgrzał fanów do czerwoności i pozwolił im poczuć vibe słonecznej, frywolnej Kalifornii. Nikt nie patrzył na zegarek: wszyscy myśleli tylko o tym, żeby bujać się do bitu na pętli. "Taka sama" w duecie z Frizem wywołało za to falę wzruszeń – wyznanie miłości na wielkiej scenie zawsze robi ogromne wrażenie. Refren odśpiewany wspólnie z słuchaczami u niektórych wycisnął łzy z oczu, u innych wywołał prawdziwe ciary. Bez tych dwóch numerów na plejce recap wakacji nie będzie możliwy!
Sara James to polska Rihanna!
Jest młoda, jest utalentowana, jest charyzmatyczna, a co najważniejsze – dokładnie wie, co to znaczy zrobić SHOW. Sara James ma w swoim repertuarze popowe hiciory i rozrywające serce ballady, a na Maybelline NY Music Stories 2025 artystka zaprezentowała pełen przekrój swoich umiejętności. Eleganckie "Salty" ukoiło rozhulane emocje jak chłodny wieczór w wyjątkowo parny dzień, natomiast "KIKI" skutecznie poderwało do tańca nawet najbardziej opornych i nieśmiałych. Jeśli ktoś do tej pory wybierał chillowanie na strefach, ten numer był zdecydowanie ostatnim dzwonkiem. Na scenie nie można było oderwać od niej wzroku. To była prawdziwa walka – nagrywać, by zatrzymać dla siebie ten widok, czy patrzeć, bawić się i czerpać radość z chwili.
Young Igi i "100 w serii" po raz pierwszy na żywo
"Ona nie wie, że ma do czynienia z bestią" - oj, fani Young Igiego doskonale o tym wiedzą! Flagowego przeboju rapera oczywiście nie mogło zabraknąć na Maybelline NY Music Stories 2025, a banger rozbrzmiał z gigantyczną energią i ogromnym zaangażowaniem fanów. Lata mijają, a "Bestia" wciąż brzmi tak samo dobrze. Po tym poznaje się przyszłe klasyki! W opozycji do ikonicznych numerów Igi zagrał premierowo "100 W SERII", dostarczając fanom dodatkowych atrakcji nie tylko w postaci nowej piosenki, ale też… zapraszając słuchacza na scenę i proponując mu wyciskanie. Setka weszła 17 razy. WOW.
Sobel, król wakacji 2025
Znacie tego "Bandytę"? Piosenka ma już parę lat, ale tego bitu nie da się pomylić z żadnym innym, więc kiedy wjeżdża – zaczyna się szaleństwo. "Dziary na pół ryja" to już nie synonim niebezpieczeństwa, tylko dobrej zabawy. Raper nie mógł też odpuścić swojego aktualnego przeboju w duecie z francisem. "CAŁE LATO" zmiotło publiczność z planszy – ogień na scenie był dosłownie i w przenośni. Wspominać Maybelline NY Music Stories 2025 bez Sobla? Nie da rady. Szczególnie że publika właśnie na niego kampowała najdłużej, dowożąc tym samym niezapomniany performance fanów. A bez tego żaden koncert się nie obędzie.
Otsochodzi - kierownik pogo
Otso stary i nowy grzeje równie mocno. Fun, fun i jeszcze raz fun – raper wie, jak to się robi. Po latach od premiery słuchacze wciąż lecieli z pamięci cały "Nowy kolor" i tak samo słowo za słowem śpiewali "Kiedyś cię znajdę" – z małym ukłonem w stronę ikony Reni Jusis. Machanie łapami, piski, wrzaski, pogo – bo musiało być pogo – każdy, kto był na koncercie artysty na Maybelline NY Music Stories 2025, zapamięta go na długo. Otsochodzi po prostu potrafi w bangery, potrafi też w ludzi. Jego numery na plejce to instant party mood – nie mogą wejść źle.
ReTo-rewolwerowiec
Sceniczne doświadczenie, wierny fanbase i plucie hitami jak serią z karabinu – koncert ReTo na Maybelline NY Music Stories 2025 należał do tych, po których fani ze zmęczenia wypluwają płuca. Performując "Billy’ego Kida", raper wjechał niczym prawdziwy gangster. Buchające ognie były miłym dodatkiem, ale naprawdę nie potrzebował ich na scenie, żeby zrobić dym. "Sorry Dolores" jeszcze bardziej rozochociło fanów, którzy ewidentnie oczekiwali klasyków, byli spragnieni nostalgicznych powrotów do starszych hitów artysty i gotowi jak nigdy, żeby wspólnie odśpiewać refren.
Sokół – klasa i klasyka
Fani oldschoolu, a przede wszystkim mocnych, wyrazistych tekstów i wersów, których autora poznaje się po linijce, długo czekali na koncert Sokoła. Raper zagrał jak u siebie – inaczej niż inni, z pełnym bandem. Instrumentalne wykonanie "Napadu na bankiet" to prawdziwe złoto i serio – wersja z Maybelline NY Music Stories 2025 koniecznie powinna znaleźć się na streamingach. Klawisze i gitary sprawiły, że ten numer po prostu uderza inaczej, że wszedł w głowę i za nic nie chce z niej wyjść. Podobnie na publikę zadziałał "Jednorożec". Sokół zagęścił atmosferę przed finałem festiwalu, lecz nikt ze słuchaczy nie mógł przecież na to narzekać. Raper wyróżnił się na scenie flow i charyzmą, obcowaniem z żywymi instrumentami. Całe szczęście, że filmy śmigają na TikToku, bo szkoda byłoby to przegapić.
White 2115, domówka z ziomkami
Z Łajciorem jest tak, że jego koncerty zawsze mają ten ciepły sznyt spotkania z najlepszym ziomkiem. Gwarantuje go nonszalancka propozycja "zapalmy papieroska" z chillerskiej "Californii", która odśpiewana od A do Z przez rapera z chórkiem wiernych fanów na Maybelline NY Music Stories 2025 miała nieziemski klimat (show czy ognisko? why not both?). Ostateczny klin i dobicie na "Za tych co nie mogą" – bo tak należy żegnać wakacje. Z pompą. Na grubo. Festiwalowicze na pewno byli winni zbrodni dobrej zabawy – prosimy nas skazać.