Recykling telefonów – oddaj urządzenie do… salonu T-Mobile!
Żyjemy w czasach, w których każdy rynek RTV – szczególnie smartfonów – zmienia się bardzo dynamicznie: nowe modele pojawiają się niemal co roku. Z czego to wynika? Z jednej strony technologia rozwija się w zawrotnym tempie, czego dobrym przykładem jest choćby rozwój sieci 5G czy sztuczna inteligencja. Z drugiej – dla gigantów technologicznych to naturalna części strategii biznesowej.
W efekcie spora część społeczeństwa dość często wymienia swoje telefony na lepszy model – jak brzmiały słowa słynnej piosenki. Cieszymy się z nowych aparatów, większych ekranów, świetnych funkcjonalności. I tak to się kręci.
A co się dzieje ze starymi urządzeniami? Trafiają na dno szuflady. Bo przecież mogą się jeszcze przydać. Tyle że rzadko tak się dzieje. Spora część z nas po prostu nie wie, co z takim fantem zrobić. Ba! Co czwarty Polak ma w domu dwa nieużywane telefony!
Tymczasem sprawa jest dość prosta. Zamiast zagracać mieszkanie elektrośmieciami, lepiej oddać je do recyklingu.
Recyklingu, czyli w zasadzie gdzie? Poniżej podpowiem, dokąd zanieść swój stary telefon i co jeszcze można zrobić, żeby bez większego wysiłku przyczynić się do poprawienia kondycji naszej planety. I dodam, że można przy tym zarobić.
T-Mobile, oprócz tego, że zachęca wszystkich do burzenia barier i bycia bliżej – polecam zapoznać się z kampanią #BurzymyBariery, z Dawidem Podsiadło w roli głównej – dało się poznać jako proekologiczna marka.
Swoimi działaniami zachęca nas wszystkich, żebyśmy swój stary telefon oddali nie w ramiona szuflady, ale do specjalnego pojemnika na zużyty sprzęt, który znajduje się w każdym salonie T-Mobile. Wszystkie urządzenia trafiają później do profesjonalnego zakładu przetwarzania odpadów.
Zachęca umiejętnie – telefon może oddać każdy, nawet osoby niebędące klientami tego operatora. Z kolei każdy klient, który wrzuci stary telefon do recyklingu, za ten niezbyt wymagający akt ekologicznego aktywizmu, otrzyma od T-Mobile 100 zł.
Jak się okazuje, nieużywane smartfony to kopalnia cennych metali szlachetnych, takich jak miedź, srebro czy złoto. Odzyskanie ich jest o wiele bardziej przyjazne środowisku niż wydobycie z głębi Ziemi, gdzie jego zasoby są ograniczone.
To dobry deal dla Ciebie i planety, ponieważ odzyskane surowce przydają się np. do produkcji nowego sprzętu medycznego. Więcej o recyklingu telefonów dowiedzieć się możesz z tego filmu.
Zerwij ze zrywkami
Ja naprawdę wiem, że nie powinno się szantażować szarych Kowalskich, jak ja czy Ty, pacyficzną plamą śmieci i podobnymi zjawiskami, ale prawda jest taka, że jako społeczeństwo przesadzamy z używaniem plastiku.
Jak w soczewce widać to na przykładzie zrywek (nie wchodzę w polemikę, jak się je powinno nazywać) w marketach. Służą wyłącznie do przeniesienia warzyw i owoców do domu. I hyc – z powrotem do kosza. Albo do pojemnika razem ze stertą domowych śmieci zamiast tradycyjnego worka.
A w tym koszu trochę się tego wszystkiego zbiera. Na polski rynek w 2021 roku wprowadzono 4,5-5 milionów ton śmieci z tworzyw sztucznych (w tym elektrośmieci). Według danych NIK poziom ich recyklingu wynosi od 27 proc. do nieco ponad 30 proc. Jednak w praktyce nie przekracza 10 proc. To znaczy, że reszta trafia na wysypiska i do spalarni.
Dlatego spróbuj – ja już od jakiegoś czasu tak działam – generować mniej plastikowych śmieci. Zacznij od tych nieszczęsnych zrywek. Na zakupy weź ze sobą torbę płócienną, a warzywa i owoce wrzuć do siateczek wielokrotnego użytku. Są wygodne, tanie i łatwo je trzymać właśnie w tej płóciennej torbie. Taki eko zestaw zakupowy można również przewozić w bagażniku auta.
Pij wodę, ale nie z plastikowej butelki
Nie będę odkrywczy, ale pozwolę sobie zauważyć, że producenci wody butelkowanej – źródlanej, mineralnej – nie produkują tej wody, a raczej butelki, do których jest wlewana.
I tak się składa, że one też są w większości plastikowe. Bo szklanych się za bardzo nie opłaca wypuszczać w świat. Dlatego warto rozważyć taki ruch: zakup filtra do wody kranowej. Może to być dzbanek, butelka z filtrem, a nawet filtr nakranowy. Opcji jest kilka.
Kranówka w Polsce jest zdatna do picia, a po przefiltrowaniu nie różni się smakiem od tej sklepowej. No i nie generujesz plastiku. Jeden dzbanek = kilkaset butelek mniej w koszu rocznie. Mało? W skali rodziny czy firmy – to robi różnicę.
Jeśli masz butelkę z filtrem, możesz ją zabierać wszędzie: do pracy, na siłkę, a nawet włożyć do plecaka dziecka. Prosty ruch, zero wyrzeczeń, a planeta oddycha trochę lżej. I nie trzeba dźwigać tych wszystkich zgrzewek ze sklepu. Win-win.
Najlepsza dieta? Zero waste
Pod koniec ubiegłego roku Federacja Banków Żywienia opublikowała raport, z którego wynika, że aż 45 proc. Polaków marnuje jedzenie. W konsekwencji rocznie w koszach na śmieci ląduje blisko 3 miliony ton żywności.
Co możesz z tym zrobić? Zastosować w kuchni dietę zero waste. To prawdziwa dieta-cud dla planety. Wykorzystujesz na maksa to, co już masz w kuchni. Starasz się, żeby nic się nie zmarnowało. Mniej wizyt w sklepie, mniej śmieci, mniejszy ślad węglowy. Potrzebna jest tylko odrobina zaangażowania i szczypta kreatywności.
Przejrzyj zawartość lodówki i szafek. Pół opakowania sera, ostatnia marchewka, garść ugotowanego ryżu? Z tych składników da się wyczarować pyszne danie. Jednym z genialnych przepisów zero waste jest zapiekanka lodówkowa: wystarczy podsmażyć cebulę, dodać resztki warzyw, np. paprykę, cukinię czy pieczarki, wrzucić ugotowany wcześniej ryż lub makaron, wszystko wymieszać z jajkiem i odrobiną sera, a potem zapiec w piekarniku.
Prysznic jest spoko, ale trochę krótszy
Ten, kto nie lubi relaksującego uczucia towarzyszącego strugom wody spływającej po ciele, niech pierwszy rzuci kamieniem. To jest po prostu przyjemne. A ile ripost można pod prysznicem wymyślić, ile piosenek zaśpiewać, planów ułożyć – trudno przeszacować.
Tymczasem okazuje się, że wizyta pod prysznicem powinna trwać około 3 minuty. Przynajmniej tak twierdzą dermatolodzy. Dłuższe prysznicowe imprezy nie są zdrowotnie wskazane.
Ekologicznie też nie, bo przypomnę, że w Polsce trwa hydrologiczna susza. To zjawisko, które występuje, gdy poziom wód w rzekach, jeziorach i zbiornikach retencyjnych spada poniżej średnich wieloletnich wartości. Zaleca się więc unikanie marnowania wody.
A my, co tu dużo pisać, lubimy się pluskać. GUS podaje, że przeciętny Polak na ubieranie się i higienę przeznacza 57 minut dziennie.
Nawet zakładając, że sporo czasu z tego zajmuje wybór stylizacji, nijak nie wyjdzie, że bierzemy prysznic po 3 minuty. Jest tu więc spore pole do poprawy. Może warto ograniczyć wyimaginowane działania na rzecz tych rzeczywistych, proekologicznych?
Środki chemiczne? Naturalnie, że nie!
Chemia domowa to trochę jak cichy lokator – siedzi w każdej szafce, pachnie cytryną albo sosną, ale nikt dokładnie nie wie, co się w tych butelkach i opakowaniach kryje. A jest tego sporo – od drażniących substancji, przez mikroplastik, po toksyny, które trafiają do wody i powietrza. A można przecież inaczej. Taniej, bardziej eko, zdrowiej.
Soda oczyszczona, ocet spirytusowy i cytryna – trzy składniki, które pomogą ci pozbyć się 90 proc. domowych zabrudzeń. Blaty, kafelki, zlew, nawet przypalony garnek, wszystko da się doczyścić bez piekielnych oparów i kolorowych etykiet.
Za kilka złotych masz środki na dłuuugie miesiące. A przy okazji nie wdychasz oparów, nie marnujesz plastiku i nie musisz mieć oddzielnego płynu do każdego zakamarka. Minimalizm, skuteczność, zdrowy rozsądek. Wszystko w jednym. No i jak dzieci coś rozleją – nie musisz dzwonić po specjalistę.